środa, 19 listopada 2014

Alorée - recenzja zbiorcza

W lutym zakupiłam zestaw kosmetyków bardzo lubianej przeze mnie firmy Alorée. Nie wszystkie produkty zaczęłam używać od razu i w efekcie np. krem do twarzy skończył mi się dopiero dwa tygodnie temu. Jednym słowem wreszcie nadszedł czas na recenzję.

Przypomnę, na które kosmetyki się zdecydowałam:
- krem ujednolicający koloryt skóry CC Cream Second Life,
- żel pod oczy ENERGY RECHARGE,
- nawilżający fluid CITY-PROOF,
- regenerujący eliksir SKIN RESCUE.



Krem ujednolicający koloryt skóry CC Cream Second Life ostatecznie mnie do siebie nie przekonał. Po pierwsze okazał się dość trudny w nakładaniu. Pierwszą fazę wchłaniania obserwowałam już kilka sekund po wyciśnięciu z tubki, co sprawiało, że dość trudno się go rozprowadzało i pozostawiał odznaczające się kolorem mazy. Po kilku minutach wchłaniał się jeszcze mocniej, ale ślady źle rozprowadzonego kosmetyku pozostawały. W efekcie wypracowałam własną technikę nakładania. Najpierw porządnie rozsmarowywałam go w dłoniach, a potem przykładałam dłonie do twarzy. W ten sposób nakładałam go pewnie o wiele mniej, ale przynajmniej mazy nie były tak bardzo widoczne. Następnym problemem było zbyt słabe dla mnie krycie. Nie widziałam też żadnego ujednolicenia kolorytu i nakładałam podkład mineralny. Po nałożeniu podkładu rezultat był niekorzystny - makijaż stawał się bardzo widoczny (tzw. efekt maski). Pojawiło się więc pytanie: jeśli kosmetyk nie poprawia wyglądu twarzy, a utrudnia tylko makijaż, to po co go używać? W takiej sytuacji cieszę się, że kupiłam mniejsze opakowanie.

Żel pod oczy ENERGY RECHARGE przeciw opuchnięciom i zmęczeniu sprawdzał się bardzo dobrze. Delikatnie wygładzał, nawilżał i uelastyczniał skórę wokół oczu. Musiałam jednak uważać, żeby nie nałożyć go zbyt dużo, bo czasem się wałkował. Co najważniejsze nie podrażniał nawet bardzo wrażliwych oczu. Piszę tu o mojej mamie, którą wiele kosmetyków "pod oczy" uczula. Wypróbowała ten krem i była zachwycona.

Nawilżający fluid CITY-PROOF okazał się całkiem dobrym kremem na dzień. Przede wszystkim - razem z wodą kwiatową z MELVITY (sławna wersja extraordinaire) - tworzył doskonały zestaw zapewniający optymalne nawilżenie. Siłę jego działania doceniłam dopiero kiedy się skończył, a skóra twarzy z dnia na dzień była coraz bardziej przesuszona. Za wadę uznam efekt rozświetlenia jaki zapewnia ten krem. Połysk przypominał raczej wygląd cery przetłuszczonej, a twarz po nałożeniu kremu wyglądała mniej korzystnie. Warto zaznaczyć, że krem ten przeznaczony jest do cery normalnej i mieszanej, a ja posiadam właśnie mieszaną. Świecenie się cery znikało po umyciu i pochodziło raczej od błyszczących drobinek zawartych w kremie. Ostatecznie nie stanowiło to większego problemu gdy nakładałam bardzo małą ilość kosmetyku, a potem wykonywałam makijaż.

Regenerujący eliksir SKIN RESCUE trochę mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się olejku. Nie nakładam olejków pod makijaż, więc produkt używałam głównie na noc. Piękny zapach - podobnie jak innych kosmetyków tej marki. Produkt umieszczono w szklanej buteleczce z pipetką - jak w wielu innych opakowaniach tego typu zbyt krótka pipetka uniemożliwia wybranie kosmetyku do końca. Uważam, że ten olejek wykazuje działanie kojące i przyspieszające gojenie, nawilżające.

Generalnie byłam zadowolona z zakupionych kosmetyków Alorée (no może poza kremem CC). Jak każde produkty mają też swoje wady, jednak są one naprawdę niewielkie w porównaniu do ich korzystnego działania i bogatego w składniki naturalne składu. Jeśli będę mieć okazję, pewnie je jeszcze kiedyś kupię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz